Scroll Top
ul. Narvik 66, 30-437 Kraków, Polska

PLANETA LEM

planeta-lem-wnetrze

Historia krakowskiego projektu „Planeta Lem” mogłaby śmiało stać się kanwą satyrycznego opowiadania Stanisława Lema. Jednak rzeczywistość, jak to czasem bywa, przerosła fikcję. Oto upadek przedsięwzięcia, które miało stać się wizytówką Krakowa, ale pozostaje jedynie kosztowną fatamorganą.

Wielkie Plany, Wielkie Nadzieje

W 2018 roku narodził się projekt stworzenia w Krakowie miejsca, które oddałoby hołd jednemu z najbardziej rozpoznawalnych polskich pisarzy na świecie. Wybór padł na dawny Skład Solny na obrzeżach Zabłocia, który miał stać się podwalinami pod nowoczesne, futurystyczne centrum literackie. Ambitna koncepcja zakładała interaktywne wystawy, zaawansowane technologie, przyjaznego robota, wręczającego gościom muzealne kapcie. Pomysł wydawał się samograjem: miasto bezpłatnie otrzymało prawa do wizerunku Stanisława Lema, którego nazwisko mogło być magnesem dla turystów. W 2020 roku, w ramach swojej kampanii wyborczej, prezydent Majchrowski oficjalnie ogłosił realizację projektu – na specjalnej konferencji prasowej.

Miłe złego początki

Na wstępie przygotowano obiecującą koncepcję wystawy, którą opracował zespół ekspertów pod kierunkiem Jacka Dukaja. Następnie z rozmachem przeprowadzono międzynarodowy, dwuetapowy konkurs architektoniczny. Wygrała renomowana pracownia JEMS Architekci „za stworzenie elastycznej struktury przestrzennej, która może przyjąć różne wymagania użytkowników, za propozycję wież tworzących wyrazisty znak w przestrzeni, za propozycję kodu adekwatnego do twórczości Stanisława Lema, za powiązanie geometrii projektowanego budynku z istniejącym Składem Solnym, za umiejętne rozwiązanie ograniczeń miejsca i wymagań miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego oraz za rozwiązania techniczne i architektoniczne uwzględniające wymagania oszczędności energii”. Wreszcie zamówiono kompleksową identyfikację wizualną: tutaj zwyciężył dynamiczny projekt studia Baka/Podolak, laureat pierwszej nagrody w konkursie Projekt Roku, organizowanym przez Stowarzyszenie Twórców Grafiki Użytkowej. „Identyfikacja stworzona przez Gabrielę Bakę i Łukasza Podolaka przemawia do odbiorcy językiem technologii, zmiennych układów siatki, techniczną, funkcjonalną typografią. Stara się także mówić językiem odkrywcy, zachęca do przekroczenia granicy nowych wymiarów, światów. Poszukuje formy zamiast ją znaleźć raz na zawsze”. Równocześnie kompletowano wszystkie niezbędne pozwolenia na budowę.

planeta lem logoCo mogło pójść nie tak?

Mieliśmy zatem w ręku wszelkie atuty. Rozpoznawalną, globalną markę. Świetną, interaktywną koncepcję artystyczną.  Śmiały projekt architektoniczny na miarę XXI wieku. Efektowną identyfikację wizualną. Poparcie Rady Miasta i włodarzy Krakowa. Przedsięwzięcie, przy którym spłonęłoby ze wstydu Centrum Nauki Kopernik. Co mogło pójść nie tak?

Król jest goły

Wszystko! Najpierw okazało się, że Kraków – miasto z budżetem liczonym w miliardach złotych – nie jest w stanie wysupłać środków na budowę. Przez moment wydawało się, że uda się pozyskać fundusze europejskie przy pomocy Ministerstwa Kultury, co ogłoszono w błysku fleszy z udziałem ministra Glińskiego. Dziwnym trafem konferencja prasowa także odbyła się w trakcie (kolejnej) kampanii wyborczej. Nowa władza uznała jednak najwyraźniej, że ani Lem, ani Kraków nie wart jest mszy.

bunt Artystyczny 

To nie koniec niespodzianek! Budynek, w którym miała powstać Planeta Lem, okazał się nie być pustym, kosmicznym habitatem, lecz już zamieszkanym ekosystemem. Tymczasowe pracownie dostali tam artyści, którzy – jak się okazuje – za żadne skarby nie chcą się stamtąd wyprowadzić.  Zasiedziałe życie organiczne, gatunki endemiczne, których nie można  w imię postępu wyplenić.

Biurokratyczna odyseja

Zostało nam więc kilka obiecujących koncepcji i projektów, które do niczego nikomu się nie przydadzą. Na wpół zrujnowany Skład Solny, okupowany przez półdzikich lokatorów. Zamiast tętniącego życiem centrum kulturalnego szczerzy zęby odrapana rudera. Kilka milionów złotych wyrzuconych w czarną dziurę.  Turyści muszą zadowolić się zdjęciem tabliczki z  nazwiskiem Lema na jednym z krakowskich skwerów. Gdyby Mistrz żył, być może uśmiechnąłby się z politowaniem: urzędokracja jest jak rakieta rakieta Ijona Tichego z popsutym napędem – zużywa ogromne ilości energii, ale rzadko kiedy dolatuje do celu.

plante lem wejscie
Centrum Literatury i Języka Planeta Lem stanie się ośrodkiem działań o charakterze literackim realizowanych pod szyldem Krakowa Miasta Literatury UNESCO we współpracy z partnerami zewnętrznymi. W obszernych przestrzeniach wystawienniczych znajdziemy innowacyjną prezentację opartą na literackiej spuściźnie patrona inwestycji – Stanisława Lema, a także ekspozycję o komunikacji i języku przygotowaną we współpracy z koalicją polskich językoznawców oraz ruchome wystawy poświęcone ikonom literackiego Krakowa. Wielofunkcyjne wnętrza Planety Lem będą dogodnym miejscem organizacji festiwali i spotkań literackich, jak również programów edukacji językowej i literackiej. Dodatkowo obiekt pomieści nowoczesną mediatekę wraz z pracownią multimedialną, czytelnię, kawiarnioksięgarnię oraz przestrzeń coworkingową zaplanowaną jako miejsce interakcji i kreatywnej współpracy różnorodnych środowisk literackich. Planeta Lem wraz z przyległym ogrodem stanie się zieloną enklawą wypoczynku i rekreacji w silnie zurbanizowanej, poprzemysłowej dzielnicy Zabłocie.

http://www.planetalem.pl

Leave a comment