MEMNOGOWIE
c
zyli niesłychanie łagodne, dobrotliwe plemię opisane “Podróży Dwudziestej Drugiej” z “Dzienników gwiazdowych”, o którym opowiada Ojciec Lacymon. Prostolinijne i poczciwe istoty, które idealnie nadawały się do nawracania na wiarę chrześcijańską, co z dużym zapałem czynił ojciec Orybazy. Problem w tym, że naiwni Mnemnogowie zbyt dosłownie potraktowali literę Pisma Świętego i zamęczyli swojego pasterza na śmierć, pragnąc w ten sposób zapewnić mu świętość. Wiedzieli, że przez to skazują się na wieczne potępienie, ale ojciec Orybazy tłumaczył im bezkompromisowo, że dla bliźniego swego należy być gotowym do największych poświęceń.
Ponawialiśmy więc błagania, prosiliśmy go na kolanach, by nieco popuścił i zmniejszył surowość nakazów wiary, ale on kategorycznie twierdził, że dla umiłowanego bliźniego należy czynić wszystko, bez żadnego wyjątku. Tak tedy nie byliśmy mu w stanie odmówić. Rozumieliśmy przy tym, że jesteśmy istotami mało znaczącymi i niegodnymi wobec tego męża świątobliwego i że zasługuje on na największe wyrzeczenie z naszej strony. Wierzymy też gorąco, że przedsięwzięcie dobrze się powiodło i że ojciec Orybazy króluje teraz w niebie. Tutaj masz, ojcze czcigodny, worek z sumą, jaką zebraliśmy na proces kanonizacyjny, bo tak trzeba, to nam ojciec Orybazy, pytany, dokładnie wyjaśnił. Muszę powiedzieć, że stosowaliśmy tylko jego ulubione tortury, o których prawił nam z największym zapamiętaniem.DZIENNIKI GWIAZDOWE